Zdrowie psychiczne według mistrzów duchowych

Wielcy myśliciele od zawsze zajmowali się ludzkim wnętrzem. Filozofowie, literaci i przewodnicy duchowi interesowali się zdrowiem psychicznym na długo przed narodzinami psychologii i psychiatrii…

Joanna Piekarska
Notatki terapeutyczne

--

Słuchanie to podstawa mojej pracy. Uczę się go nie tylko od znakomitych terapeutów, ale także od mistrzów duchowych, bo zdarza się czasami, że pracuję na pograniczu psychologii i duchowości. Psychiki od ducha nie da się przecież oddzielić grubą kreską i powiedzieć: “Właśnie tu kończą się moje kompetencje”… Potrzeba w tym dużo czujności i troski, by tych kompetencji nie przekroczyć, a jednocześnie pozostać otwartą na wszystko, o czym przychodzący do mnie człowiek chce rozmawiać.

Wielu przywódców duchowych pięknie mówi o słuchaniu i o byciu dla innych. Podobnie jak filozofowie, miewają oni też dobrą intuicję w różnych sprawach związanych ze zdrowiem psychicznym. Jak przypomina wielokrotnie w swoich książkach Irvin Yalom, Freud, choć jako pierwszy wymyślił coś na kształt psychoterapii, to z pewnością nie był pionierem, jeśli chodzi o głębokie poznanie istoty ludzkiej, jej natury i ważkich problemów jej egzystencji. Wcześniej wiele wnieśli w rozważania o człowieku filozofowie, literaci (jak choćby Kafka, Tołstoj, Dostojewski…) oraz mistrzowie duchowi. Wiele cennych uwag, które można odnieść także do zdrowia psychicznego, znajdziemy w nauczaniu Buddy, w świętych księgach wielkich religii, a także u niektórych katolickich świętych. W książkach z dziedziny duchowości można czasem znaleźć prawdy o życiu wewnętrznym ujęte w zaskakująco świeży sposób — i jedną z nich chciałabym się z Wami dziś podzielić.

To krótki fragment książki “Noc jest mi światłem” szwedzkiego karmelity o holenderskich korzeniach, Wilfrida Stinissena. Zawiera on prostą i głęboką zarazem definicję zdrowia psychicznego:

Zdefiniowanie zdrowia psychicznego, które by wszystkich zadowoliło, wydaje się niemożliwe. Wszystko zależy od przyjętego światopoglądu, od tego, jak widzimy człowieka i jego powołanie.

Jeżeli wyjść z założenia, że człowiek został stworzony do wykonywania i produkowania, to kryterium, które będzie decydowało o zdrowiu psychicznym, będzie leżało w zdolnościach wytwórczych i użyteczności.

Idąc nieco głębiej, dojrzałość człowieka można ocenić według możliwości wchodzenia w pozytywne, ubogacające relacje. Człowiek będzie zdrowy, gdy będzie czuł się domownikiem w społeczeństwie i w świecie.

Można też mówić o harmonii między dobrą wolą a uczuciowością, o tolerancji w sytuacjach konfliktowych, o stopniu integracji z tym, co świadome i nieświadome, o zdolności do rezygnacji z zadowolenia na dłuższą i krótszą metę.

Idąc jeszcze głębiej, można powiedzieć, że człowiek jest zdrów w takim stopniu, w jakim jest gotów zaakceptować rzeczywistość. Wola afirmacji prawdy, całej prawdy [podkreślenie autora], jak mi się wydaje, jest tu decydującym kryterium.

Można zachowywać się nie wiadomo jak bardzo “zdrowo”, ale nie mieć przy tym kontaktu z najistotniejszym elementem w sobie samym, ze swoim centrum, to znaczy nie być zdrowym, a w każdym razie nie w pełni. Zdrowie psychiczne, oparte na fundamentalnym tłumieniu [jw.], nie jest prawdziwym zdrowiem.

W dużej mierze to, co określamy jako zdrowie psychiczne, jest niczym innym, jak ukrytą chorobą, która jeszcze się nie ujawniła, pisze Elisabeth Ott. Możemy pozostawać na peryferiach rzeczywistości i trwać tam w relatywnej równowadze, ale ile warta jest tego typu równowaga, jeżeli cena, jaką za nią płacimy, przeczy naszemu najgłębszemu “ja”?

W. Stinissen OCD, “Noc jest mi światłem”, Kraków 2010

Jak Wam pasuje taka definicja zdrowia? Mnie ujęła jej prostota, ale być może takie ujęcie jest niepełne… Jak myślicie? Dajcie znać w komentarzach, chętnie podyskutuję!

Wpisy na blogu https://notatkiterapeutyczne.pl/ ukazują się obecnie w niektóre czwartki. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam też na moją stronę na facebooku.

--

--

Psychoterapeutka i dziennikarka, związana zawodowo z Pracownią Dialogu w Warszawie